Zamiast opisu…
…czyli dlaczego akurat „Blog o niczym”
… Maszyna jednak działała już od dobrej chwili. Zrobiła najpierw antyprotony, potem antyelektrony, antyneutrina, antyneutrony i tak długo pracowała nie ustając, aż natworzyła bez liku antymaterii, z której zaczął się z wolna, podobny do dziwnie błyszczącej chmury w niebie, formować antyświat.
– Hm – rzekł bardzo niezadowolony Klapaucjusz – to mają być nice?… Powiedzmy, że tak… dajmy na to, dla świętego spokoju… ale oto trzeci rozkaz: maszyno! masz zrobić Nic!
Maszyna przez długi czas w ogóle się nie ruszała. Klapaucjusz jął zacierać z zadowolenia ręce, Trurl zaś rzekł:
– O co ci chodzi? Kazałeś jej nic nie robić, więc nic nie robi!
– Nieprawda. Kazałem jej zrobić nic, a to co innego.
– Też coś! Zrobić nic, a nie zrobić nic, znaczy jedno i to samo.
– Skądże! Miała zrobić nic, a tymczasem nie zrobiła nic, więc wygrałem. Nic bowiem, mój ty przemądrzały kolego, to nie takie sobie zwyczajne nic, produkt lenistwa i niedziałania, lecz czynna i aktywna Nicość, to jest doskonały, jedyny, wszechobecny i najwyższy Niebyt we własnej nieobecnej osobie!
– Zawracasz głowę maszynie! – krzyknął Trurl, lecz naraz rozległ się jej spiżowy głos:
– Przestańcie się kłócić, w takiej chwili. Wiem, co to Niebyt, Nicość czyli Nic, ponieważ te rzeczy należą do klucza litery N, jako Nieistnienie. Lepiej po raz ostatni przyjrzyjcie się światu, bo wnet go nie będzie…
Słowa zamarły na ustach rozjuszonych konstruktorów. Maszyna w samej rzeczy robiła Nic, a to w ten sposób, że kolejno usuwała ze świata rozmaite rzeczy, które przestawały istnieć, jak by ich w ogóle nigdy nie było….
[S. Lem, „Jak ocalał świat” ze zbioru „Cyberiada”]